Wywiad z prof. Eugeniuszem Knapikiem

Eugeniusz Knapik – kompozytor, przedstawiciel tzw. Pokolenia Stalowowolskiego (Pokolenia ?51), w skład którego wchodzą też Aleksander Lasoń i Andrzej Krzanowski. Jego utwory w 75. jubileuszowym sezonie artystycznym Filharmonii Śląskiej usłyszymy:

1.02.2020 /sobota/ 17:00
Sala koncertowa im. Karola Stryji, Filharmonia Śląska
Wyspy na kameralną orkiestrę smyczkową

24.04.2020 /piątek/ g. 19:00
Sala koncertowa im. Karola Stryji, Filharmonia Śląska
Beauty in Radiated Eternity
na chór i orkiestrę

W ustalaniu:
Prawykonanie Cyklu pieśni na głos z orkiestrą smyczkową


Filharmonia Śląska prawykona Pana cykl pieśni na głos i orkiestrę smyczkową. Czy może Pan nam zdradzić coś o tym dziele?

Przed kilkunastu laty skomponowałem pieśń dedykowaną prof. Tomaszewskiemu z okazji jego osiemdziesiątych urodzin. Była to pieśń okolicznościowa do wiersza Edwarda Stachury Przystępuję do ciebie. Wykonawczyni partii solowej Urszula Kryger wielokrotnie namawiała mnie do rozszerzenia tego utworu o kolejne pieśni. Według niej ta forma aż prosiła się o kontynuację. Stąd, gdy dyrektor Adam Wesołowski zwrócił się do mnie z prośbą o skomponowanie utworu dla Filharmonii Śląskiej na jej jubileuszowy sezon, od razu przyszła mi do głowy myśl, by zrealizować ten pomysł. Po prawie 20 latach wrócę więc do tamtej kompozycji i stworzę wieloczęściowy cykl pieśni oparty na tym samym materiale literackim.

Mówił Pan także, że ?Powiedzieć, że muzyka składa się z dźwięków, to tak jakby oznajmić, że człowiek składa się z białka i kwasu. Nawet jeśli to prawda, to jest to kłamstwo?. Czym jest więc dla Pana muzyka?

To, co jest najistotniejsze w muzyce, tkwi poza dźwiękami. Muzyka jest rodzajem dialogu o sprawach dla człowieka niezwykle ważnych. Wyrażana jest oczywiście dźwiękiem, ale dźwięk to tylko zewnętrzna powłoka. Muzyka jest komunikacją z drugim człowiekiem, wspólnym przeżyciem idei. Jest przekazem, wartością duchową. Nie można o niej mówić jako ? po prostu ? o zespole dźwięków, bo to ją w istocie deprecjonuje.

W tym sezonie wykonamy także Pana Wyspy ? czyli dzieło instrumentalne. Mimo braku partii wokalnej, jest ono niezwykle poetyckie i pełne treści. Co jednak decyduje o tym, że wybiera Pan jako środek wyrazu głos ludzki, słowo, a co, że przesłanie, treść niesiona jest przez metaforykę dźwięków, barwy i brzmienia?

Wybór zespołu wykonawczego zwykle podyktowany jest samym zamówieniem. Od czasów, gdy skończyłem studia, komponuję wyłącznie na zamówienie. Zwykle określa ono ogólne ramy takiego dzieła ? w tym rodzaj instrumentarium. Dla mnie jednak głos jest najważniejszy i inspirujący. Ale nie traktuję ?głosu? jednoznacznie. Jest przede wszystkim śpiewem. Instrumenty przecież także śpiewają. Świat śpiewu jest światem właściwym mojej wyobraźni. To przecież z niego wywodzi się cała muzyka.

Zawód kompozytora wybrał Pan już w wieku kilkunastu lat, po wysłuchaniu kompozycji Oliviera Messiaena na Warszawskiej Jesieni. Mówił Pan, że wtedy zrobiła na Panu wrażenie bogactwo wyobraźni twórcy. A czym jest dla Pana teraz komponowanie? Profesją? Pasją? Sposobem komunikacji?

Byłem wtedy rzeczywiście tym wszystkim zafascynowany. Komponowania nigdy nie traktuję jako zawodu. Jest to dla mnie właśnie sposób komunikacji, wyrażania siebie, dialogowania ze słuchaczem, o czym wspominałem wcześniej. W taki sposób komunikuję się z bliźnim i mam nadzieję, że to, co mam mu do przekazania trafia do jego wyobraźni.

Studiował Pan u Patrona Filharmonii Śląskiej, Henryka Mikołaja Góreckiego. Powiedział Pan kiedyś, że wprowadził on Pana w świat muzyki, w którym dźwięk jest językiem przenoszącym w przestrzeń duchowości muzycznej. Czy to stąd duchowy wymiar Pana kompozycji?

Bardzo chciałbym, aby moje dzieła były właśnie tak odbierane. Są one przecież tak naprawdę wyrażeniem tego, kim jestem. Kompozycje, w gruncie rzeczy, zawsze wyrażają to, kim jesteśmy ? a jesteśmy sumą swoich doświadczeń i wyborów.

Jak wygląda Pana praca nad prawykonaniem dzieła? Udziela Pan wskazówek wykonawcom?

Raczej nie chcę udzielać wskazówek, bo utwór, nawet już skończony, podlega dalej procesowi twórczemu. Zawsze jestem ciekaw, co z mojego dzieła wydobędzie sam wykonawca. Niejednokrotnie zdarzało się bowiem, że wykonawcy ujawniali mnie samemu, co kryje się w mojej skończonej kompozycji, co pozostawało dla mnie zakryte. Oczywiście takie odkrycia możliwe są tylko przy ?twórczym?  udziale wybitnych wykonawców, i takie wspaniałe doświadczenie zdarzyło mi się parę razy. Dzieło, jak już wspominałem, jest dialogiem ? nie tylko twórcy z odbiorcą. W tej komunikacji uczestniczy także wykonawca, który poprzez swoją interpretację dodaje treści, znaczeń, odkrywa nowe tropy, nowe idee.

Jako przewodniczący Rady Programowej Filharmonii Śląskiej jest pan związany z tą instytucją ?od środka? ? zarówno jako twórca, jak i doradca, przyjaciel. Jakie wyzwania stoją w dzisiejszych czasach przed taką instytucją, a jakie stały kiedyś?

To jest niezwykle trudna kwestia. Tego typu instytucja musi poradzić sobie z tym, by jednocześnie dbać o swoją kulturotwórczą misję, jak i o przyciągnięcie słuchacza. Jestem przekonany, że to właśnie jakość jest tym, czego należy strzec, bronić, do czego należy dążyć i co utrzymywać. Filharmonia musi budować swoje oblicze kojarzone z czystością ideową. To właśnie wysoka jakość artystyczna, a nie komercja przyciąga publiczność ? mówię o stałym słuchaczu, dla którego koncert jest przeżyciem artystycznym. Komercja działa na krótką metę i jest nakierowana na doraźnego, przypadkowego słuchacza. Tylko wysoka jakość jest tym, co przetrwa wszystko.

A czy podjęcie przez Filharmonię Śląska wyzwania promocji śląskich twórców, zakorzeniania ich bogatego dorobku w świadomości odbiorców jest trudnym zadaniem?

Myślę, że tutaj też, jeśli postawimy właśnie na jakość artystyczną, a nie na statystykę, nie ma powodów do obaw. Załóżmy, że jeśli tylko 5% mieszkańców regionu, może taka oferta zainteresować, to są to dziesiątki tysięcy odbiorców! Wspaniale by było, gdyby tylu ludzi odwiedzało Filharmonię.

A studenci? Jak z ich odwiedzaniem tego typu instytucji?

Różnie. Oni mają Internet. Mają YouTube. Mają szeroki dostęp do nagrań światowych wykonań, do wykonań ikonicznych. Jednak myślę, że to się skończy. Sam nie słucham już nagrań. Rzeczywistość muzyczna to atmosfera bezpośredniego kontaktu, a ów intymny dialog możliwy jest wyłącznie w sali koncertowej. To kontakt jest ważny. Wrażenie. Ulotność chwili. Przeżycie.

Czy ma Pan jakieś szczególne wspomnienie z Filharmonią Śląską?

Jest ich bardzo wiele. Jest to miejsce, które towarzyszy mi od wielu lat. Była dla mnie drugą szkołą, drugą Akademią. To tutaj poznawałem największe dzieła, doświadczałem ich. W jej murach spędziłem wiele godzin i kształtowałem w sobie moje rozumienie muzyki.

 

Rozmawiała Marta Szybiak

PARTNERZY